20 października 2013

O blocie słów kilka...


Wszystkie asatryjskie rytuały są ściśle powiązane z naszym sposobem widzenia bogów i wzajemnymi relacjami tych ostatnich z ludźmi. Podstawą jest w nich zawsze zasada zaufania i wierności bogom, którzy w obrzędach występują jako nasi partnerzy i krewni.
Krewni dlatego, ze w akcie ożywiania pierwszych ludzi, bogowie podzielili się z nami krwią, oddechem i ciepłem – niejako przyjmując jednocześnie do swej rodziny. Od tego czasu asatryjczycy i bogowie stoją w jednym szeregu, wspierając się wzajemnie.
Dlatego tez, bez względu na to czy rytuały dotyczą ofiar wotywnych, dziękczynnych czy czegokolwiek innego, zawsze u ich podstaw leży wymiana świadczeń, wymiana darów.
Jak w rodzinie. Jak między krewnymi.

W dawnych czasach gdy człowiek był bardziej zależny od kaprysów natury i zdany na jej łaskę i niełaskę, wierzył ze dzięki bogom i ich przychylności ma większe szanse na przetrwanie. Gdy grad zniszczył większość przyszłych zbiorów, należało być przygotowanym na ciężki czas głodu. Aby tego uniknąć składano ofiary z intencja „wymiany darów”, aby w zamian za nie bogowie chronili zbiory. Dzisiaj oczywiście wygląda to nieco inaczej, tym niemniej można nadal wyróżnić dwie podstawowe pogańskie koncepcje ofiarne. Pierwsza została opisana powyżej i funkcjonuje na zasadzie „daje, aby i mnie dano”, druga rozumie ofiarę jako akt połączenia się z bóstwem – i poprzez rytualne braterstwo krwi zawarte z bogami , przekazuje człowiekowi część boskiej mocy.



By właściwie zrozumieć sens pogańskich a w tym asatryjskich rytuałów, należy pamiętać o tym, ze dla nas realność bóstwa objawia się podczas praktycznego z nim kontaktu i z tym kontaktem jest związana. Asatru jest religia praktyczna i jako taka wymaga kultywowania łączności z bogami.
I właśnie temu służą rytuały ofiarne, które pojmowane są jako czynność honorowa, tzn. składanie ofiar i łączność z bogami są sprawa honoru każdego człowieka i całej asatryjskiej społeczności, gdyż pomnaża to chwale i życiowe szczęście zarówno jednostki jak i grupy do której ta jednostka należy.

Etnografowie i antropolodzy badający życie duchowe i religie ludów żyjących w oderwaniu od współczesnej światowej cywilizacji piszą co następuje:
Żyjąc wśród tych ludzi odnosi się wrażenie, ze religia ma za zadanie zapewnić im bardziej egzystencje materialna niż nadać jakiś wyższy sens ich życiu. To przede wszystkim społeczeństwo, plemię, grupa w jakiej żyją, i z jaka się identyfikują, wzajemne relacje i cele istniejące w tej grupie, nadają ten sens.” ( Antropologia Religii, Thiel, Josef Franz , 1984)
Dlatego możemy przyjąć, ze nie wyglądało to inaczej we wcześniejszych społeczeństwach pogańskich, we wierzeniach i kulturze, w których ma korzenie współczesne Asatru.
Życie spełnione to nie takie które prowadzi do „nieba” - bez względu na to jakbyśmy - to pojęcie zdefiniowali – lecz to przynoszące chwale, sławę, szczęście, dobrobyt własny i przez to automatycznie grupy z która jesteśmy związani.
Tego typu logika życia i sposób myślenia przedstawiony jest właśnie w kilku strofach, pochodzącej z czasów wczesnego średniowiecza ale opartej zapewne na wiele starszej tradycji ustnej, Pieśni Najwyższego zwanej Havamal.

76. Zdycha ci bydło, umierają krewni
I ty sam umierasz;
Lecz sława, którąś zdobył
Nie umrze nigdy.
77. Zdycha ci bydło, umierają krewni
I ty sam umierasz;
Wiem jedną rzecz, co nigdy nie umrze;
Sąd o umarłym.

Jednym ze sposobów wzmacniania tych wzajemnych więzi, dbania o własne dobre imię i właściwe postrzeganie grupy była wymiana podarunków. Zarówno między ludźmi, jak i boskimi krewnymi.
Pozostałością tego dawnego zwyczaju jest dzisiejsze, obecne w krajach należących do germańskiego kręgu kulturowego, wymienianie się prezentami np. z okazji urodzin.
Oznacza to, ze nie tylko świętujący urodziny otrzymuje prezenty od gości, ale i również goście dostają drobne upominki od gospodarza. Na zasadzie wzajemności. Coś za coś. Od czasów zamierzchłych do dzisiaj jak widać, w tej kwestii niewiele się nie zmieniło...

Dlatego tez gdy dzisiaj podczas święta Jule składamy ofiary w intencji żyznego i spokojnego roku, robimy to ze świadomością czy tez nadzieja, ze bogowie będą mieli swój udział w tej żyzności – bez względu na to czy będą to udane zbiory, sukcesy finansowe tudzież obfitość wszelaka, i że nasza ofiara, nasz podarunek dla nich, spowoduje wzajemność, czyli również odwdzięczenie się podarkiem dla nas. Bo jak uczy nas tradycja, nie chodzi li tylko o materialną wartość daru - obdarowujący oddaje jednocześnie, lub raczej właśnie obdarza druga osobę częścią swego powodzenia i szczęścia – czyli tym wszystkim co mieści się w starogermańskim określeniu „heil”. A obdarowując tym bogów podczas ofiary, liczymy na to ze oni zrewanżują nam się tym samym – swym boskim szczęściem, powodzeniem i przychylnością.
Ze wszystkiego powyższego wynika jeden ważny wniosek.
A mianowicie to, ze z asatryjskiego punktu widzenia bogowie są jak najbardziej osobowi i konkretni, i jako tacy dysponujący swoja własną wola, mogą lecz nie muszą wchodzić w interakcje z ludźmi. Bogowie nie potrzebują materialnych ofiar , im do istnienia nie jest potrzebne mięso czy miód. To czego potrzebują i co im nasze działania rytualne i kultowe udostępniają , to możliwość pojawienia się w ludzkim życiu, i zaznaczenie w nim swojej obecności tak samo jak prezentują ja w otaczającej nas naturze. Bo i my ludzie i oni bogowie, wszyscy jesteśmy jej częścią...
I świętując na cześć swoich bogów, zbierają się [oni] razem i jedzą i piją . Każdy kto zabił zwierzę na ofiarę wiesza je na słupie przed domem, czy to wolu, barana, kozła czy dzika, aby inni wiedzieli ze czci bogów
(Ibrahim ben Ya'qub Al-Turtushi -kupiec arabski IX w. Haithabu)

O tym ze ludy germańskie nieco inaczej pojmowały słowo "ofiara" niż, jak to dzisiaj jest widziane, nie ma się co oszukiwać, przez pryzmat kultury i tradycji chrześcijańskiej, było powiedziane już powyżej. Jak również i to ze ofiara jest sednem germańskiej religijności i główna forma komunikacji pomiędzy ludźmi i bogami.
Istnieją nawet staro-nordyckie określenia ówczesnej religii takie jak blotdomr czy blotskapr czyli "ofiarnictwo" co dobrze oddaje wagę ofiar w wierzeniach germańskich. Składanie ofiar było i jest nadal najważniejsza częścią "świętej umowy" zawartej miedzy ludźmi i bogami, i o czym tez już było mówione, honorowym obowiązkiem na zasadzie - każdy podarunek wymaga podzięki.
Musi to być wyraźnie podkreślone – bo takie pojmowanie roli i funkcji ofiary jest właśnie charakterystyczne dla Forn Sidhr – Starej Wiary.

Najbardziej rozpowszechniona germańska nazwa bezpośredniej ofiary dla bogów było słowo gilt/gelt, którego echa brzmią do dzisiaj w niemieckim Vergeltung ( odplata, rewanż), gocki gild czy staro-nordycki gildi.

Zaś kolejne staro-nordyckie słowo blot które przyjęło się we współczesnym Asatru jako ogólne określenie rytuału ofiarnego ( lub staroniemieckie bluostrar) , oznaczało ofiarę płynna i sam rytuał przekazania jej bogom znany pod nazwa blota lub staro-wysokoniemiecko bluozan/ploazzan.
Czyli ogólnie ujmując - uczczenie bogow ofiarami.
Poswiadcza nam to dodatkowo gockie słowo blotan czyli czcić.
Jak widać wiec sama nazwa „blot” , nie ma etymologicznie nic wspólnego z krwią ( blood, blut) mimo ze w dawnych obrzędach odgrywała ona znaczącą role.

Przykładem niech będzie tu zwyczaj zabijania jeńców wojennych ( gdy zostali oni przed bitwa poświęceni Odynowi ) czy zwierząt na kamieniach ofiarnych, by te zabarwiły się ich krwią.
Spływająca krew była zbierana do specjalnych naczyń zwanych hlautbollar, i używana do rytualnego skrapiania uczestników obrzędu , przy pomocy tzw. hlautteinar – specjalnych gałązek/patyczków.
Mimo ze opisy podobnych uroczystości znajdują się w kilku sagach (Hákonar saga góða, Kjalnesinga Saga, Eyrbyggja Saga ) większość naukowców zajmujących się dawna kultura germańska i skandynawska skłania się ku teorii ze jest to fantazyjny opis z późniejszych, chrześcijańskich już czasów, nawiązujący do dobrze znanych autorom kościelnych ceremonii z użyciem wody święconej i kropidła.
Oczywiście nie wszystkie ofiary miały taki przebieg. Bogom ofiarowywano również zdobyczna bron, kosztowności, dary ziemi. Wszystko w zależności od rodzaju święta, możliwości i bóstwa któremu składano ofiarę.
Trzeba wspomnieć również o tym, ze dzisiejsze słowo „ofiarowanie” pochodzące od łacińskiego offerere ( oferować, ofiarować) kryje za sobą inne pojecie niż germańskie "ofiarowanie" blotan i ze bogom ofiar nie składano ( goðum gjöf) lecz im ofiary przekazywano, ofiarami czczono ( goð gjöfum ) albo możne jeszcze inaczej - nie blotowano DLA bogów, lecz blotowano bogów. Niby mała różnica leksykalna, ale ogromna pojęciowa.
Jeśli do tego wszystkiego zwrócimy jeszcze uwagę na inne pojęcia związane z blotowaniem - takie jak gockie saljan czy nordyckie senda (przekazywać, przesyłać) stanie się zrozumiale ze całym sensem ofiar była ta tak podkreślana w całym powyższym tekście wymiana podarunków.

Według wierzeń germańskich każdy sam odpowiada za swoje czyny, bo sam musi kierować swoim życiem i dokonywać w nim wyborów. Dobrych lub złych. I musi ponosić ich konsekwencje.
Dlatego tez, ani wcześniej plemionom germańskim, ani później Skandynawom nie byli potrzebni pośrednicy do kontaktu z bogami. Każdy mógł sam, lub w imieniu innych prowadzić obrzędy i składać ofiary - nigdy nie było w tej religii żadnej wyspecjalizowanej kasty kapłańskiej. Dlatego z reguły prowadziły je osoby, cieszące się ogólnym szacunkiem i poważaniem wśród innych.
Osoba ofiarowująca bogom nazywana była blotmadr lub jeśli była to kobieta -blotkona, czyli po prostu ofiarnik / ofiarniczka.
W rodzinie prowadził je ojciec ( za wyjątkiem być może świat specyficznie kobiecych - takich jak Alfarblot, dla plemienia - jego przywódca lub później jarl i król. Na Islandii prowadzili je również gothar - lokalni przywódcy społeczni,sprawujący bazującą na tradycji władzę administracyjno-sadowo-religijna, i będący czymś w rodzaju członków islandzkiej Rady Starszych.

Jako ze Asatru jest i była religia kultowa, i mocno rodzinna, rytuały są odprawiane zasadniczo wspólnie tak - jak przekazuje to tradycja.
Oczywiście można to robić i indywidualnie, ale o ile blot można przeprowadzić również samemu, to w symbel czy minna ( rodzaj symbolicznej stypy i wspominków o bliskich i przyjaciołach którzy odeszli za Zasłonę Światów ) uczestniczy więcej osób.
Na glos czy cichutko w myślach? W milczeniu oddaje cześć bogom i dziękuje za ich przychylność tylko ten, który się czegoś wstydzi lub boi - prawy, dzielny i dumny człowiek mówi głośno i prosto w twarz to co ma do powiedzenia, zarówno ludziom jak i bogom.

Wiele takich przykładów znajdziemy w Eddzie i Sagach, jak również w źródłach historycznych które wyszły spod pióra, Tacyta, Strabona, Saxo Gramaticusa czy nawet Adama z Bremy lub Bedy Wielebnego.
Oczywiście można powiedzieć gdzie Tacyt, a gdzie Skandynawia , weźmy jednak pod uwagę, ze zmiany w "liturgii" nie zachodzą z dnia na dzień - popatrzmy na znany wszystkim dobrze kościół katolicki.
Typowa germańską czy tez jak kto woli wikińską "pozycja modlitewna", poświadczoną w źródłach pisanych i ikonograficznych to ręce wzniesione w gore i wzrok skierowany w niebo. Oczywiście stojąca.
Bo klęczy tylko niewolnik. Wolny człowiek nie musi przed nikim zginać kolan ani karku...
Już sama powyżej opisana postawa podczas składania ofiar czy "modlitwy" implikuje jej miejsce. Trudno kierować wzrok w niebo, gdy przeszkadza sufit.

Na pewno na przestrzeni wielu wieków zmieniały się nieco zarówno zwyczaje religijne jak i rodzaj miejsca kultu - ale jak wspominają współcześni dawnych Germanów i późniejszych Wikingów, zgromadzenia religijne, tak samo zresztą jak thingi odbywały się na świeżym powietrzu – o ile klimat na to pozwalał.

 

 Tacyt na przełomie naszej ery wspomina święte gaje i święte drzewa. Takim np. drzewem był święty dąb Thora w dzisiejszej Turyngii, ścięty przez fanatycznych misjonarzy pod przywództwem biskupa Bonifacego w VI wieku. Później pojawiają się (choć mogły już istnieć wcześniej ) kamienne ołtarze, w Skandynawii zwane hörgr a na kontynencie harug zaś na wyspach brytyjskich haerg. Stanowiły one centrum ve - czyli "świętego kręgu" lub świętej przestrzeni gdzie składano ofiary, o czym pisze Beda Wielebny będący świadkiem chrystianizacji Anglo-Sasow na Wyspach Brytyjskich.


 Zaś biskup Adam z Bremy , pisząc w X wieku o wszetecznych i obrzydliwych obyczajach skandynawskich pogan, wspomina dla odmiany o wielkiej świątyni w szwedzkiej Uppsali. Miała mieć ona ściany pokryte zlotem i mieścić w środku 3 wielkie posagi Freya, Odyna i Thora. Oprócz zwykłych rytuałów, raz na 9 lat składano w niej w czasie Disthingu (Disablotu) na początku lutego wielkie ofiary, z 9 męskich osobników rożnych gatunków zwierząt jak i z ludzi.
Ale co ciekawe, te ofiary odbywały się wg. relacji świętobliwego biskupa w otaczającym świątynie gaju, na drzewach którego wieszane były później ich śmiertelne szczątki. 


Również z tego samego czasu pochodzą opisy "świątyń" na Islandii i częściowo w Norwegii. Niestety do dnia dzisiejszego nie udało się archeologom odnaleźć resztek żadnej nordyckiej czy tez germańskiej świątyni. Ani w Uppsali, ani na Islandii, ani w największych miastach okresu wikińskiego Birce i Haithabu (Hedeby). W tym drugim odnaleziono nawet ślady dawnej chrześcijańskiej kaplicy z okresu przejściowego pogansko-chrzescijanskiego ale żadnego śladu pogańskiego miejsca kultu lub świątyni.
Wypadałoby przy okazji wspomnieć tez, ze w języku staro-nordyckim święte miejsce kultowe nazywało się ve, świątynia zaś hof. I być może to ostatnie właśnie wyjaśnia brak dowodów archeologicznych na istnienie wikińskich czy szerzej germańskich świątyń. Lub raczej braku tego co MY, współcześni ludzie rozumiemy pod nazwa świątyni. Czyli specjalnie budowanych w tym celu budynków, z odpowiednim "wyposażeniem.
Słowo hof nie oznacza tylko świątyni - określano nim również zagrodę, gospodarstwo, co widzimy np. do dzisiaj w jez.niemieckim gdzie Bauernhof to właśnie gospodarstwo wiejskie. Dlatego , zgodnie z aktualnym stanem badan naukowych, przyjmuje się, ze większe i bogatsze zabudowania lokalnych przywódców rodowych, religijnych czy politycznych, co zresztą często szlo w parze - były niejako wielofunkcyjne. Były zarówno domem mieszkalnym (hof), rodzajem "dworu"- w sensie politycznym (hof) jak i budynkiem w którym odbywały się święta i obrzędy (hof). Dotyczy to również wspominanej przez Snorriego w Heimskringla głównej świątyni zachodniej Norwegii w Maere kolo Trondheim, jak i znalezisk w Klepp, Kongswik. czy tez w Borg na Lofotach i innych.

Zaś tajemnicze "öndvegissulur" wspomniane np. w Erbyggja Saga, są prawdopodobnie wyobrażeniem bóstw znajdującym w takim "hofie" jak ten opisany przeze mnie powyżej. Na to, ze były to rzeczy niezwykle i nie znajdujące się w każdym domu, a raczej tylko w domach przywódców plemiennych, w domach które pełniły tez w pewnym okresie historycznym role miejsc zebrań lokalnej społeczności jak i były miejscem odprawiania obrzędów religijnych, wskazuje ich określenie jako slupów tronowych. Choć należy mieć na uwadze to, ze o ile wolno stojące slupy kultowe z wyobrażeniami bóstw są poświadczone zarówno archeologicznie jak i literacko ( Oberdorla w Turyngii, Forlev Nymölle na Jutlandii, Eskilsryd w Szwecji, relacja Ibn Fadlana itp) to slupy tronowe sa tylko obecne w ówczesnej literaturze średniowiecznej północy.
I może mała dygresja językowa jeszcze - samo słowo öndvegissulur pojawia sie w języku nordyckim dość późno, bo w XII wieku i zawiera w sobie określenie sula ( kolumna, filar) które używane było bardzo rzadko i odnosiło się najczęściej do budowli z innych kręgów kulturowych niż germański.


Jak więc wygląda współczesny asatryjski blot?
Trudno dać tu jednoznaczna i dokładna odpowiedz.
Asatru jest zdecentralizowana religia wolnych ludzi, więc każdy kindred, czyli każda rodzina asatryjska a nawet każdy asatryjczyk może to robić nieco inaczej. Zależy to tez od tego czy jest to mały i krotki blot prywatny , czy tez bardziej oficjalny, w którym uczestniczy kilka osób, rodzina lub nawet kilka rodzin.
Jednakże mimo tej różnorodności zachowywane są zawsze pewne podstawowe zasady:

Blot jest spotkaniem rodziny.
Bogowie są traktowani jak krewni.
Ofiara dostosowana jest do osobowości bóstwa
Młot Thora jest symbolem ochronnym i uświęcającym

Miejsce, ołtarz, pora obrzędu, ogień, runy, strój, język, modlitwy, akcesoria... to wszystko zależy już w większości od indywidualnych upodobań i przyzwyczajeń... 



Brak komentarzy

Prześlij komentarz